"Zaklinacz ognia"- Cinda Williams Chima, przedpremierowo
"Zaklinacz ognia" to książka opowiadająca o wojnie między dwoma królestwami: Fellsmarchem i Ardenem. Król Ardenu to tyran i okrutnik, który po wielu latach wciąż ma uraz do królowej Fells za odrzucenie jego zalotów. Cały kontynent przez niego cierpi do czasu, gdy na jego drodze staję dwoje ludzi: Adrian i Jenna. Chłopak jest synem królowej Fells i po śmierci swojego ojca i siostry robi wszystko co w jego mocy, by unicestwić władcę Ardenu. Jenna to dziewczyna z magicznym znakiem, którego mocy nie rozumie, a przez który musi uciekać i ciąge się ukrywać. Drogi tych dwojga połączą się na królewskim dworze, jednak czy oboje będą po tej samej stronie?
"To najgorsza rzecz na świecie ryzykować swoim
życiem dla kogoś, kogo się kocha. Jednocześnie to najlepsza rzecz na
świecie... i warta tego ryzyka."
Książka ta zawarta była w najnowszym wydaniu Moondrive Boxa i tak się złożyło, że stałam się jej posiadaczką. Czy szczęśliwą?
Już po przeczytaniu kilku początkowych stron pierwszym co we mnie uderzyło, był język powieści. Według mnie jest on zbyt infantylny i dosłowny. Często miałam wrażenie, że autorka napisała coś tylko po to, by czytelnik NA PEWNO wiedział co Pani Cinda miała na myśli, choć myślę, że większość osób nie jest tak głupia i wiedziałaby bez tych dodatkowych zdań. :) W trakcie czytania zwróciłam też uwagę na dialogi. Nagminne stało się to, że między postaciami, które są wrogami albo powinny wzbudzać wzajemny strach i nieufność, dochodziło do przyjacielskich pogawędek czy żartów. Bardzo często psuło to atmosferę dramatycznych scen. Jest to szczególnie widoczne w scenie, w której król zabija człowieka mówiąc "Przygotuj się na odkupienie, demonie!", a nie doczekawszy się żadnej reakcji, urażony wykrzykuje te słowa ponownie, po czym wdaje się w rozmowę ze swoją ofiarą, nadal nic nie robiąc. Scena jest wręcz groteskowa. Pogawędki między wrogami, brak wzajemnej nieufności, zdradzanie zbyt wielu informacji przypadkowym osobom sprawia, że całość jest bardzo mało wiarygodna i klimatyczna. Dodatkiem do tego mogą być dość jednolite i mało wyraziste postacie. Wybaczam to jednak autorce, ponieważ jest to pierwszy tom serii, więc postacie mogą jeszcze ewoluować.
Całość jest dosyć przewidywalna, choć trzeba przyznać, że autorce udało się mnie kilka razy zaskoczyć (ale nie zaszokować). Mimo to nie potrafiłam "wsiąknąć" w tę historię. Książkę przeczytałam tylko po to, by ją skończyć i móc przekazać dalej. Ostatnie 50 stron było dla mnie najbardziej interesujące i to właśnie te strony w pewien sposób uratowały "Zaklinacza ognia". Autorka pozostawiła w mojej głowie dużo pytań bez odpowiedzi i nawet w pewien sposób zachęciła do przeczytania kolejnych tomów serii. A to jest chyba najważniejsze- zachęcić do kontynuowania lektury.
"Zamartwianie się tym, co złe, może zniszczyć to, co dobre."
Książkę polecę przede wszystkim młodszym osobom, które lubią magię, tajemnice i przede wszystkim ogień. :)
~Patrycja
Jakoś nie czuję się zachęcona do lektury książki. Lubię powieści, w których znajdę ciekawy, wciągający i inteligentny język, a infantylność działa mi na nerwy. Ostatnio mam też dość przewidywalności, więc raczej nie sięgnę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Karolina
Tym bardziej nie namawiam. :D
UsuńJestem ciekawa tych dialogów :D Jak zobaczę ją na wyprzedaży albo w bibliotece, to sięgnę po nią, żeby zaspokoić ciekawość :P :D
OdpowiedzUsuńOdważna jesteś. :D
UsuńJa za to mam inna ocenę - dla mnie książka była rewelacyjna ;)
OdpowiedzUsuńFajnie, że znalazłaś w niej coś dla siebie. :D
UsuńJEZU! Jedna sensowna recenzja tej książki. To cholerstwo jest tak nudne, że chciałam popełnić harakiri i jak czytam kolejną opinię, w której ktoś określa, że "bohaterowie są niezwykle złożonymi charakterami", to nóż mi się w kieszeni otwiera.
OdpowiedzUsuńHaha! :D Dzięki.
Usuń